czwartek, 23 sierpnia 2012

Wredni bandyci!

Zacząłem życie nową postacią, przy Cyplu Gołowa. Sprawdziłem czy przypadkiem nie znajdę tu jakieś opuszczonej łodzi, ale nic nie znalazłem. Ruszyłem do Czarnogórska na spotkanie z kolegą. Gdy biegłem przyczepiło się do mnie jedno z tych żywych gnijących ciał. Biegłem ile sił w nogach, wskoczyłem na opuszczoną,a jakże by inaczej, budowę i tam zgubiłem potwora klucząc między ścianami. Wyszedłem inną stroną i spotkaliśmy się w jednym z budynków mieszkalnych, w nim znalazłem strzelbę i kilka paczek naboi.
Poszliśmy do marketu, gdzie walały się porozrzucane puszki napojów i konserwy. Znalazłem też wejście na zaplecze, gdzie kręciło się kilku zimnych, wystrzelaliśmy ich i w popłochu opuściliśmy sklep. Kawałek dalej była remiza strażacka, postanowiliśmy także ją odwiedzić. Weszliśmy powoli, z bronią gotową do strzału.
Mój sojusznik ucieszył się,bo znalazł karabin szturmowy m16a2, który zapewne będzie sprawował się lepiej od zwykłej strzelby,a ja poszedłem piętro wyżej gdzie znalazłem AKM. W tym czasie mój towarzysz był już na samej górze i nagle usłyszeliśmy strzały, a on zaczął krzyczeć. Po chwili wydał ostatni krzyk w przedśmiertnej agonii, a ja wybiegłem z budynku i zacząłem krążyć dookoła wypatrując napastnika.
Zdecydowałem że pójdę do szpitala, przydały by mi się jakieś prochy na uspokojenie. Biegnąc parę razy się potknąłem, ponieważ jak zwykle,uciekałem przez zimnymi. W szpitalu było spokojnie, tam nabrałem oddechu i ruszyłem ponownie w stronę sklepu, ponieważ poprzednim razem, uciekając nie zabrałem jedzenia, a byłem już głodny jak wilk. Biegnąc usłyszałem strzały, i parę zedów skręcających w boczną ulicę.
Poszedłem ich śladem, i wkrótce przecierałem oczy ze zdumienia,pod wielkim silosem zgromadziło się około 20 zimnych, to oznaczało że ktoś jest na tym budynku, one same z siebie nie zbierają się w takie grupy.
Odwróciłem ich uwagę, pobiegałem trochę a potem szybko wskoczyłem na drabinę. Był to jeden z najwyższych budynków w mieście,więc trochę zaczęły mi drętwieć ręce, ale jakoś dotarłem na górę.
Gdy stanąłem na szczycie przeżyłem kolejny szok, albowiem 2 metry ode mnie leżało 2 bandytów, uzbrojonych w karabiny snajperskie! Nie miałem litości dla tych co bezkarnie zabijają innych,więc wycelowałem w nich AKM. Niestety jeden z nich był szybszy, musiał mnie usłyszeć lub dostrzec kątem oka, ponieważ błyskawicznie się obrócił i przeszył moją nogę pociskiem z karabinu, upadłem lecz wciąż mogłem strzelać. Wystrzeliłem w niego serie z karabinu, a drugi w pośpiechu wyciągał swój pistolet, lecz i on chwilę później także miał w głowie parę stalowych kul. Leżałem nadal w lekkim szoku, lecz wiedziałem że jestem na widoku więc się przeczołgałem za małą przybudówkę, i postanowiłem zabrać potrzebne rzeczy z trupów leżących obok mnie.
Jeden z nich był doskonale wyposażony, miał Berettę z tłumikiem,noktowizor,GPS, i karabin SVD Camo.
Drugi, też nie miał złego ekwipunku: Colt, AS50,M4,i dużo medykamentów, między innymi morfinę, którą mogłem wyleczyć postrzeloną nogę. Wziąłem ile mogłem, i ściskając w dłoni wyciszone m4 postanowiłem poczekać na potencjalnych bandytów, którzy także chcieli sobie postrzelać do innych.
 Jedyne o czym myślałem czując jak pocisk przeszywa moje oko, to :
- Jak to się stało ?...




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz